Królewna Zosia i zaczarowane lustro.
Dawno, dawno temu, jak to zwykle w bajkach bywa, żyli sobie król z królową. Marzyli o tym, aby pewnego dnia zostać mamą i tatą. Bardzo chcieli mieć córkę. Pewnego dnia ich pragnienie się spełniło. Królowa urodziła śliczną, zdrową dziewczynkę. Nadano jej imę Zosia. Królewna rosła i rosła ... Wyrosła na piękną, mądrą pannę, ciekawą świata osóbkę. Zaintresowała ją tajemnacza wieża, do której nikt nie miał wstępu, prócz pary królewskiej. Była ciekawa, bardzo ciekawa co kryje się w jej wnętrzu. Po cichu, nic nikomu nie mówiąc, udała się do tajemniczej komnaty ukrytej w starej wieży. Zobaczyła tam lustro i usłyszała jakieś dźwięki. Zapytała więc.
- Czy ktoś tu jest?
- Ja tu jestem - odpowiedział jej jakiś głos. Wystraszona królewna zapytała ponownie.
- Kto mówi?
- To ja, lustro - odpowiedział tajemniczy głos. "Czego pragniesz to otrzymasz. Proś o co tylko chcesz. Spełnię twe życzenie".
Dziewczyna bez namysłu poprosiła o skarby, diamenty, klejnoty i brylanty. Wszystko co błyszczy się i mieni. Nie słuchała lustra, które powiedziało,że któregoś dnia poprosi ją o coś w zamian. Będzię to dla niej najcenniejszy skarb.
Mijały lata. Królewna poznała miłego królewicza. Zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia. Młoda para pobrała się i mieli żyć długo i szczęśliwie... Ich szczęście trwało bardzo krótko. Młoda królowa zapomniała o przysiędzę złożonej dawno temu. Jak tylko Zosi i jej mężowi urodziła się córeczka, pojawiło się lustro, które upomniało się o swoje. Porwało małe, biedne maleństwo. Zrozpaczona matka opowiedziała wszystko swojemu ukochanemu. Załamany król z wściekłością roztrzaskał lustro, które rozbiło się na tysiąc kawałków...
Hanna Zdrzalik - uczennica klasy II b
Co sądzicie, jak skończyła się ta historia. Jaki morał płynie z tej bajki? Czy królewna zrozumiała swój błąd? Może któś dopisze zakończenie tej opowieści? Czekamy na propozycje!
09
LUT
2017
131
razy
czytano
Własne